>> 7. lutego 2008 <<

PIF-PAF! JESTEŚ TRUP!

>> spektaktl w wykonaniu Teatru Młodych <<

 
 

PATRONI

 

 

 

Zespół Teatru Młodych składa serdeczne podziękowanie

za pomoc w realizacji przedstawienia i życzliwe słowo:

 

Pani Janinie Pawełek dyrektor gimnazjum

 

Ochotniczej Straży Pożarnej w Belsku Dużym

 

*

 

 

pewnego dnia ktoś zaśmiał się

          o jeden raz za DUŻO...

 

Wszystkim wydawało się, że Dżosz to normalny nastolatek, przechodzący jedynie młodzieńczy bunt. Prawda jednak była zupełnie inna...

Pewnego dnia zastrzelił swoich rodziców, a następnie kolegów ze szkoły. Trafia do więzienia, w którym to odwiedzają go duchy zmarłych - chcą dowiedzieć się, dlaczego akurat oni...

Dlaczego ja?…

 

Napisana przez Williama Mastrosimone sztuka stała się jedną z najważniejszych młodzieżowych sztuk w historii. Zagrana w USA w ponad 20,000 szkół daje do myślenia i w bardzo inteligentny sposób podsuwa pytania, których nikt wcześniej zadać nie chciał.

 

Po wydarzeniach w amerykańskich szkołach (Jonesboro, Columbine), w których to uczniowie zamordowali strzałami z broni maszynowej wielu innych uczniów, ktoś w szkole, do której chodzi córka Mastrosimone'a napisał na tablicy "Wy będziecie następni...". William postanowił coś z tym zrobić i specjalnie dla swojej córki napisał tę sztukę z prośbą, aby zagrała ją jej szkoła. Od tamtej pory przedstawienie to stało się symbolem walki z agresją w szkołach na całym świecie.

 

 

Adam Pietrzak i Dominik Biliniak

Reżyserem spektaklu jest opiekun Teatru Młodych - p. Tomasz Fliszkiewicz

 

Teatr Młodych podczas próby

==============================

Więcej zdjęć na naszej zapasowej stronie

http://gimbelsk.republika.pl

 

===============================================================

 

Przedstawiamy kilka przemyśleń związanych ze spektaklem.

Ich autorami są zarówno młodzi aktorzy, jak i widzowie.

 

===============================================================

 
Ponad rok temu Pan Fliszkiewicz powiedział członkom kółka teatralnego o swoim pomyśle - wystawieniu sztuki „Pif Paf! Jesteś trup!” - pytaliśmy o szczegóły, a wtedy Pan pokazał nam scenariusz. Nasz entuzjazm opadł, bo zobaczyliśmy, że to 60 stron (A4) tekstu, którego trzeba było się nauczyć. Po rozdzieleniu ról okazało się, że to akurat mnie "przypadła" główna - miałem być Joshem.

Do Teatru Młodych należą ludzie, którym nigdy nie brakuje poczucia humoru. Każdą wolną chwilę wykorzystywaliśmy na to, aby tworzyć niezapomniane wspomnienia, jakimi były różnego rodzaju śmieszne sytuacje, żarty itp. Lecz wiedzieliśmy, że aby podołać zadaniu postawionemu sobie przez nas samych, musieliśmy porządnie zabrać się do roboty. Wielokrotne wspólne czytanie scenariusza, później (w miarę możliwości) mówienie z pamięci dawało dobre skutki - sami się sobie dziwiliśmy, że rezultaty są widoczne. Było to tym bardziej dziwne, że nikt nigdy nie znalazł czasu na naukę tekstu w domu. Dwu-godzinne próby w zupełności wystarczały.

Tak się do tego przyzwyczailiśmy, że kiedy nasze spotkania po lekcjach nie mogły się odbywać, to nikt do tekstów nie zaglądał... I nastał koniec roku. Kilka osób zakończyło już edukację w naszej szkole, dlatego po przerwie trzeba było szukać kilku chętnych na wolne miejsca. Na szczęście nie było z tym problemu.

Po rozpoczęciu roku chcieliśmy znowu wczuć się w rytm zdarzeń z życia Josha. I tak naprawdę dopiero wtedy wszyscy zrozumieliśmy sens tej sztuki. Wcześniej nikt się w nią nie zagłębiał. Wówczas jeszcze bardziej wzięliśmy się do roboty. I proszę: po czterech  miesiącach ustalony termin. Za miesiąc wystawienie sztuki. To nas przeraziło, jednak chcieliśmy się pokazać - pokazać na co stać Teatr Młodych.

Próby w remizie przebiegały pod wielką presją - w dni, w które pisaliśmy próbne egzaminy. Na dodatek wiedzieliśmy, że będziemy musieli wystąpić przed całą szkoła. Przed nauczycielami, uczniami - kolegami, koleżankami. Wiedzieliśmy, ale nie do końca zdawaliśmy sobie z tego sprawę. W dzień przed premierą rozładowywaliśmy napięcie przypominając fajne sytuacje z prób, oglądając zdjęcia... Zamówiliśmy nawet pizzę:)

W środę mieliśmy, również, próbę generalną. Po jej zakończeniu nie mogliśmy uwierzyć, że około półtorej godziny minęło tak szybko. Sami siebie zadziwiliśmy. Emocje były ogromne, a przecież oglądał nas tylko Pan Fliszkiewicz.

Następnego dnia (ja nie spałem prawie całą noc) kilka minut po siódmej rano wszyscy spotkaliśmy się w OSP w Belsku. Już nawet nie pamiętam, co robiliśmy rano. Pamiętam tylko, jakie przerażenie nas ogarnęło, kiedy zobaczyliśmy tłumy wkraczające do budynku. Później musieliśmy przebrać się w stroje za sceną.

Nasze emocje były ogromne. Tego nie da się opisać. Gdyby moją tremą dałoby się napędzać samochody, to nikt nie potrzebowałby ropy! Jedna wielka pustka w głowie. Kiedy leżałem na pudle - trumnie, nie pamiętałem żadnej kwestii, czułem tylko gotującą się krew w skórze na mojej twarzy. Tego nigdy nie zapomnę. A dalej jakoś poszło... Kiedy wstałem, zupełnie zapomniałem o tym, że ktoś nas ogląda - nie widziałem nic spoza sceny, i to mnie uratowało:)

Aż wreszcie OKLASKI - coś niesamowitego. Kiedy światła zostały zapalone, dopiero wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że te ogromne tłumy siedziały tam przez 2 godziny. Jaka radość! Nie było końca uśmiechów i okrzyków. Następnie wszyscy gratulowali, ściskali dłonie. Ogarnęła mnie niewypowiedziana radość. Nigdy nie przeżyłem podobnych emocji. Nawet po drugim wystawieniu - dla dorosłych - nie przeżyłem tak wspaniałych chwil. Tyle osób nas chwaliło, gratulowało nam... To był (i jest) nasz wspólny sukces.

 Dziękuję wszystkim, którzy "pokusili się" o złożenie mi gratulacji osobiście.

                                                       Dominik Biliniak

 

===============================================================

 

 

Dżosz był dobrym uczniem ,  miał wspaniałe dzieciństwo dostawał od rodziców to, co chciał. Wszystkim wydawało się, że Dżosz przechodzi zwykł bunt, lecz prawda okazała się o wiele gorsza ...

 

Pewnego dnia zastrzelił swoich kolegów z klasy a następnie rodziców ...  Duchy zmarłych przychodzą do Dżosza z pytaniem : ,,DLACZEGO JA?"

 

Dżosz traci wszystko - rodzinę, przyjaciół, dziewczynę, szansę spełnienia swoich najskrytszych marzeń. W zamian za to dostaje karę, z którą nie może się pogodzić.  Próbuje to wszystko odkręcić. Jednak życie to nie gra komputerowa, w której naciskasz restart i wszystko zaczyna się od nowa .

 

7 lutego 2008 r . w sali OSP w Belsku Dużym odbyła się premiera spektaklu  ,,Pif paf jesteś trup!" w wykonaniu Teatru Młodych z Publicznego Gimnazjum w Belsku Dużym. Na spektakl przybyli uczniowie całego gimnazjum wraz z nauczycielami  Młodzi aktorzy przenieśli wszystkich w świat Dżosza  Każdy w zadumaniu śledził losy bohaterów. Zgaszone światło i efekty dźwiękowe dodawały urok  całemu przedstawieniu . Na sam koniec na sali stworzyla się atmosfera zadumy i przemyśleń.

 

W rolach głównych wystapili :-Dżosz -  Dominik Biliniak - Rodzice Dżosza -   Paulina Pruszkowska oraz Jan Hermanowicz .

  

Spektakl ten z pewnością wpłynął na psychikę wielu młodych ludzi i nawiazał do wielu przemyśleń, przede wszystkim nad zachowaniem, stosunkiem do gier i  horrorów.

 

                                                          Marlena Woźniak

                         

=====================

 
 

            Dnia 7 lutego 2008 roku w Ochotniczej Straży Pożarnej w Belsku Dużym odbyło się przedstawienie wykonane przez Teatr młodych pt.,,Pif-paf! Jesteś trup!”. Wystawione było dwa razy, najpierw dla uczniów gimnazjum, a wieczorem dla rodziców i zaproszonych gości.

            Sztuka stworzona była na postawie filmu o oryginalnym tytule „Bang-bang! You’re dead!”. Przetłumaczona na język polski zagrana była już w wielu szkołach w naszym kraju i wywoływała pozytywne wrażenia. Jest ona trudna i Teatr Młodych, na czele z p.Tomaszem Fliszkiewiczem, mieli rację, gdy zastanawiali się, czy ją wystawić.

Sztuka wzbudziła w widzach pozytywne emocje. Być może, dlatego, że była tak dobrze zagrana, a może przez sam scenariusz? Nie wiadomo, ale na pewno możemy powiedzieć, że te dwie rzeczy zostały w 100% spełnione. Wszyscy aktorzy stanęli  na wysokości zadania i dali z siebie to, co najlepsze. I właśnie to zagwarantowało im sukces. Śmiech na sali w niektórych momentach był zupełnie niepotrzebny, i dorośli wieczorem  o tym wiedzieli. Ale być może jeszcze niektórzy nie rozumieją pewnych rzeczy i nie pozostaje im inna reakcja niż ta. Wieczorem nawet „lały” się łzy. Niech ci, którzy nie widzieli tego spektaklu żałują, że ich tam nie było, bo naprawdę było warto. Każdy aktor, bez wyjątku, odegrał swoją rolę bez najdrobniejszego zarzutu. Nie było zapominania tekstu, złej modulacji głosu, czy czegokolwiek, do czego można by było się przyczepić. Nawet światło i muzyka były idealne.

            Podsumowując przedstawienie było udane, lecz to zbyt małe słowo… Na pewno jego cząstka pozostanie we mnie.

 

                                                         Aldona Wójcik

===========

 
 

Premiera sztuki „Pif paf, jesteś…” miała miejsce 07.lutego 2008. (czwartek) w budynku Ochotniczej Straży Pożarnej w Belsku Dużym. Przedstawienie przygotował Teatr Młodych pod kierownictwem Pana Tomasza Fliszkiewicza. Pierwsze przedstawienie odbyło się o godz. 9:00 (dla uczniów oraz nauczycieli i zaproszonych gości), natomiast o godz. 18:00 przyszli wszyscy Ci, którzy mieli ochotę na chwilę „teatru”. Skąd niby wszyscy wiedzieli o danej sztuce? To proste. Plakaty wraz z informacjami, które dotyczyły właśnie miejsca, czasu przedstawienia, zostały umieszczone w miejscach „centralnych”, czyli takich, które wiele osób odwiedza, np. Bank, Ośrodek Zdrowia… 

 

Premiera się odbyła… I z tego, co słyszałam - wywarła spore wrażenia na widzach… Bardzo dużo osób gratulowało nam występu, dlatego śmiało mogę stwierdzić, że nasza praca, czyli praca Teatru Młodych, nie poszła „na marne”. Dla nas ( dla tych, którzy występowali) czas spędzony na próbach był przyjemnością - wiedzieliśmy, że dana sztuka ma na celu bardzo ważne zadanie, a mianowicie- wywołać w głowach młodzieży i nie tylko, pewne przemyślenia, które dotyczyłyby powiedzenia: „stop” agresji, która otacza przede wszystkim uczniów. 

 

Ja, przygotowując się do występu nie czułam stresu, nawet gdy salę już zapełniło mnóstwo osób (w tym moi znajomi i przyjaciele, nauczyciele) nie byłam zbyt przejęta… Dopiero, w chwili, gdy weszłam na scenę - ciemność, cisza, skupienie - wtedy powiedziałam sobie: „czas już nadszedł”. Nie bałam się, że zapomnę tekstu, bo to miałam dopracowane już na próbach… Przez krótką chwilę, zaczęłam myśleć o tym, że mój głos nie będzie „grał” tak, jak powinien - będzie drżał, nie będę mogła wydusić słowa. Jednak zaraz odpędziłam te myśli i było już dobrze- czułam atmosferę prawdziwego teatru.

 

Miałam nadzieję, że dla osób, które nas oglądają będzie to lekcja życia… Kiedy już zaczęła się prawdziwa gra, byłam skupiona tylko na sztuce - nie widziałam, nie słyszałam publiczności… Czułam tylko radość i przyjemność, bo naprawdę bardzo fajnie jest chociaż na chwilę stać się aktorem.

 

Wydaję mi się, że sztuka wzbudziła wiele refleksji w młodych osobach, a także i w ludziach, którzy są bardziej doświadczeni przez życie (rodzice, nauczyciele). Pojawiły się zapewne myśli na temat spraw, które powinny być poruszane w domach, na lekcjach…

 

                                                                                                  Magdalena Królikowska

===========

 

Ja powiem coś od siebie, jak ja to widziałam . Pracowaliśmy nad tym bardzo długo ( prawie rok ) aż nadszedł ten długo wyczekiwany przez nas dzień - PREMIERA. Dzień w którym towarzyszyły nam strach i radość .

 

W środę od razu po egzaminie próbnym wszyscy udaliśmy sie do OSP w Belsku Dużym, gdzie zaczęliśmy rozkładać sprzęty i przygotowywać salę do występu. Ok godziny 14.00 zaczęlismy próby . To był ciężki dzień. Następnego dnia (czwartek, dzień premiery) o godzinie 07.30 wszyscy spotkaliśmy się w straży i wykorzystaliśmy ostatnie chwile przed premierą.Ja osobiście nie miałam żadnej tremy.

 

O godz. 9.00 uczniowie całej szkoły wraz z całym gronem pedagogicznym przybyli do OSP. I zaczęło się .Gdy światła zgasły i weszliśmy na scenę, poczułam strach. Zrobiło mi się gorąco. Czułam coś tak wspaniałego, coś na co czekałam tak długo. Po tym jak zaczęliśmy, grać zobaczyłam jak wszyscy razem ze mną to przeżywają i jak się wczuwają w swoje role.

 

Gdy nadszedł czas na moją kwestię, starałam się nie myśleć o publiczności .Lampy, które nas oświetlały, sprawiały ze jej ( publiczności ) nie widzieliśmy. To było ich dużym plusem. Ale ja czułam się jak w prawdziwym teatrze, jak aktorka. Pod koniec, gdy zabici byli już w białych przebraniach i mówili swoje kwestie TĘSKNIE ZA... z dziewczynami, które siedziały razem ze mną,  emocje wzięły górę, zapomniałyśmy o publiczności.

 

Na koniec piosenka Czesława Niemena DZIWNY JEST TEN ŚWIAT chyba u każdego wywołała łzy. Potem oklaski , ukłony i jeszcze raz oklaski i radość i łzy. To było coś pięknego. Moment naszej radości. Zobaczyliśmy, że dla takiej publiczności, jak uczniowie naszego gimnazjum, warto było tyle pracować.

 

Godzina 18.00 wieczór - premiera dla rodziców i innych dorosłych. Kolejny stres. Dla mnie jeszcze większy niż wcześniej. I znów zaczęło się .Najpierw nasze przedstawienie, potem oklaski. Rodzice byli zaskoczeni. My - pełni radości, że każdemu się podobało. Zostaliśmy obsypani gratulacjami - było nam naprawde bardzo miło. Ok. godziny 21.00 zmęczeni, zadowoleni wróciliśmy do domów. Ten dzień zostanie w mojej pamięci na bardzo długo. To był jeden z najlepszych dni w moim życiu. 


      WIELKIE PODZIĘKOWANIA NALEŻĄ SIĘ NASZEMU PANU TOMASZOWI FLISZKIEWICZOWI , DZIĘKI KTÓREMU TA SZTUKA POWSTAŁA. PAN JEST PO PROSTU ŚWIETNY :) .

                                                   Joanna Krajewska

 

===========

 

Brałam udział w tym spektaklu, więc nie mogę powiedzieć, jakie wrażenie wywarło na mnie przedstawienie, ale oprę się na tym, co działo się „od kuchni”. Jak już to zostało powiedziane, wiele razy zastanawialiśmy się, czy w ogóle wystawić tę sztukę. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że nie jest to prosty i łatwy temat, lecz ostatecznie postanowiliśmy podjąć to wyzwanie. Sztuka ta kosztowała nas dużo pracy, wysiłku i cierpliwości, próby trwały wiele godzin, nie raz rezygnowaliśmy z innych zajęć dodatkowych, by „Pif paf, jesteś...” zainteresowało widzów. Biorąc pod uwagę opinie i gratulacje, które usłyszeliśmy zarówno po porannej premierze, jak również po drugim spektaklu (wieczorem), wiem, że naprawdę było warto.

 

Podczas przedstawienia, na scenie czułam się swobodnie – szczególnie dzięki publiczności, która zachowała się, jak w prawdziwym teatrze, za co cały zespół Teatru Młodych jest niezmiernie wdzięczny. Najmilszym i najwspanialszym momentem był jednak ten, w którym na sali rozległy się brawa – myślę, że wtedy już nikt z naszego zespołu nie miał żadnych wątpliwości – wystawienie tej sztuki było słuszną decyzją.

 

Na koniec chciałabym bardzo serdecznie podziękować wszystkim za pomoc, uwagę i miłe słowo, a w szczególności koleżankom i kolegom, z którymi świetnie mi się współpracowało oraz naszemu opiekunowi – Panu Tomaszowi Fliszkiewiczowi, bez którego z pewnością nie osiągnęlibyśmy takiego efektu.

                                                                                    Paulina Pruszkowska

 

 
 

Strona tytułowa    Imprezy 2007/2008